Na łamach tygodnika forbes.pl ukazał się ciekawy artykuł Eryka Stankunowicza ( I Zastępca Redaktora Naczelnego Forbesa )
(…)”Z powodu ostatnich demonstracji w Warszawie związkowcy mają wyjątkowo złą prasę. A ja mam poważne wątpliwości czy słusznie
Nie będę się tu odwoływał do poczucia przyzwoitości u ludzi, którym związki – doprowadzając przed laty do zmiany ustroju – umożliwiły kariery w polityce, czy biznesie. To bezcelowe. Punkt siedzenia zmienia punkt widzenia. Nie chcę też używać określeń z obszaru etyki – jak niesprawiedliwość – na opisanie zjawiska, w którym realne wynagrodzenia rosną w Polsce wolniej niż wydajność pracy. Nie ma już homo solidarius, jest homo oeconomicus, a wyszydzanie związkowców, odrzucanie z miejsca i bez głębszej refleksji ich postulatów jest dziś dla naszego establishmentu w dobrym guście.
Taka nowa świecka tradycja, towarzyska moda, podszyta własnym interesem. To ja się do tego interesu teraz odwołam przypominając, że mamy poważne spowolnienie gospodarcze, i choć dołek chyba za nami – na co wskazują chociażby rosnące wskaźniki wyprzedzające koniunktury – to do prawdziwego ożywienia, w wyniku którego społeczeństwu odczuwalnie się polepszy, droga daleka. A daleka, bo po raz pierwszy od wielu lat wyraźnie spadła w Polsce konsumpcja, będąca głównym motorem rozwoju gospodarki. A spadła, bo ludzie generalnie mało zarabiają.”(…)
źródło: forbes.pl
czytaj więcej: http://www.forbes.pl/zanim-znowu-wysmiejecie-zwiazkowcow,artykuly,161656,1,1.html