Wydarzenia na granicy z Białorusią oraz skargi z nimi związane, jakimi musi zajmować się Rzecznik Praw Obywatelskich w odniesieniu do wojska świadczą o tym, że w polskich siłach zbrojnych nie ma skutecznej ochrony prawnej nad „sygnalistami”, czyli żołnierzami ujawniającymi nieprawidłowości w służbie.
Jeżeli polski żołnierz widząc problemy w służbie musi odwoływać się do sądów administracyjnych, szukać pomocy w mediach lub u Rzecznika Praw Obywatelskich to oznacza, że droga odwoławcza stworzona w resorcie obrony nie działa, albo też jest nieskuteczna. Oczywiście nie każda skarga żołnierz jest słuszna, ponieważ żale na warunki służby istnieją tysiące lat, od kiedy tylko zaczęto organizować wojsko. Jednak w dzisiejszych czasach powinien istnieć sposób, by można się było skutecznie i szybko odwołać się od decyzji przełożonych, albo też zapobiec jakimś nieprawidłowościom.
Problem pojawia się szczególnie mocno wtedy, gdy w codziennej rutynie służbowej nagle dochodzi do gwałtownej zmiany (np. z powodu jakiejś niespodziewanej misji lub operacji), albo też ktoś wprowadzi nieprzemyślane regulacje prawne. W obu tych przypadkach powinna istnieć droga odwoławcza, która pozwalałaby nie tylko na szybkie cofnięcie nieprawidłowości, ale również na pociągnięcie do odpowiedzialności (chociażby dyscyplinarnej) tych, którzy za tymi nieprawidłowościami stali lub przygotowywali odpowiednie dokumenty (w tym opiniujący je prawnicy).
Czytaj więcej, źródło: https://defence24.pl/sily-zbrojne/wojsko-od-podszewki-bezbronny-zolnierz-ale-przed-przelozonymi?
Foto: WP, Internet