Aktualności Z prasy i mediów

ZO NSZZ FSG przy NwOSG wspiera 125 WDW SDRI GROM

Sięgnęliśmy granic

Kiedy obóz mamy przygotowany już w zimie w najdrobniejszych szczegółach, wtedy na ostatnią chwilę wszystko się sypie.

Tak było i tym razem.

Wyjeżdżając rok temu z Ławiczka byliśmy pewni, że za rok wrócimy i snuliśmy plany zagospodarowania terenu pod stałą bazę. Nawet zrobiliśmy biwak, na którym zaczęliśmy konkretne prace,

W marcu, kiedy szykowaliśmy się na kolejny wypad roboczy, okazało się jednak, że nasze plany muszą się zmienić. Właściciel terenu, nasz były harcerz, z przyczyn osobistych musiał przywrócić na swoim gospodarstwie produkcję rolną, a to oznaczało, że dla nas nie będzie tam miejsca.

I zaczęło się poszukiwanie nowego miejsca na stałą część obozu. Tata Marleny udostępnił nam swoją działkę koło Białobrzegów. Fajna, ale niezbyt odpowiadająca naszym potrzebom. Jednak nie mieliśmy wyjścia i przyjęliśmy tę opcję. Tak też zatwierdziliśmy program tegorocznego obozu.

Kiedy już wszystko było zaklepane, okazało się, że właściciele działki sąsiadującej z naszą nie zgadzają się na nasz pobyt (choć wcześniej nie mieli nic przeciw), a bez ich pomocy pobyt tam nie miał sensu.

I kiedy wydawało się, że nie mamy wyjścia, z pomocą przyszli nam weterani jednostek specjalnych z Group 7.62, którzy koło wsi Pacew pod Białobrzegami mają swój ośrodek szkoleniowy i udostępnili nam lasek przylegający od północy do ich bazy.

I to był strzał w dziesiątkę. Niskopienny gęsty mieszany las z rozsypanymi małymi polankami, dający zarówno teren pod rozstawienie namiotów, jak i osłonę przed wiatrami, okazał się idealnym miejscem.
Nie ma tam jednej dużej polany, więc nie dało się ustawić namiotów w kręgu. Dzięki temu stały rozrzucone w pewnej odległości od siebie tak, że z jednego widać było jeden-dwa kolejne, ale nigdy wszystkie. Każdy namiot miał swoją strefę prywatną, gdzie nikt jego mieszkańcom nie przeszkadzał.
Na osobnej polanie znajdowało się ognisko ze strefą kuchenną i stołówką, a na kolejnej był plac ćwiczeń, na którym odbywały się treningi aikido i ustawialiśmy strzelnicę na wiatrówki i asg.

W założeniu mieliśmy budowę pryczy za pomocą węzłów, ale z przyczyn technologicznych skończyło się na półkach na rzeczy. Jednak dzięki temu opracowaliśmy prostą technologię budowy podstawowych urządzeń namiotowych właśnie bez użycia gwoździ. Wykorzystamy w przyszłości.

W skład obozu oprócz kadry wchodziły dwa zastępy: harcerek i harcerzy oraz patrol wędrowniczy. Zajęcia wędrowników były nieco szersze tematycznie, niż zajęcia reszty obozu.
Dużą atrakcją było samodzielne gotowanie i przygotowywanie posiłków. I nie chodzi tu tylko o służby w kuchni. Każdy mógł poczuć się Master Chefem. Wystarczyło dzień wcześniej podać kwatermistrzyni, co ma zostać kupione i… kuchnia twoja. Mogliśmy dzięki temu poznać bogactwo przepisów kuchennych naszych babć.

Bez wątpienia największą atrakcją było strzelanie z broni ostrej na strzelnicy Fort Pacew oraz zawody strzeleckie, w których przeprowadzeniu pomógł nam Zarząd Oddziałowy NSZZ FSG przy Nadwiślańskim Oddziale SG.

Niestety, mimo, że nasza baza chroniła nas przed gwałtownymi zjawiskami pogodowymi, a burze omijały nas szerokim łukiem, nie dało się uniknąć deszczu, a i to, że grzmiało kilometr od nas też miało znaczenie. Mimo dwukrotnych prób rozpoczęcia zaplanowanej wędrówki, musieliśmy z niej ostatecznie zrezygnować.

Temat do opracowania w przyszłym roku, żeby jednak włóczęga się udała bez względu na pogodę.

W Białobrzegach w oczekiwaniu na Szerszenia Zuzia ujeżdża kamienną gęś.
– Przez dwa tygodnie to będzie nasz dom.
-Aha?
Praca nie ucieknie, a odpoczynek czekać nie może. Szczególnie w taki upał.
Nasz namiot na skraju lasku.
A w obozowisku po raz pierwszy “walczymy” z pionierką i od razu bez gwoździ.
Portret wodza
Qbuey na straży snu wodza.
Kiedy zastępy młodsze trenowały już zdobyte umiejętności ratownicze,
patrol wędrowniczy organizację transportu poszkodowanego
w warunkach terenowych.
No lekki nie jest.
Szymonowi bardzo wygodnie.
Dzień strzelecki.
Strzelaliśmy z broni pneumatycznej krótkiej…
… i długiej.
Dzień poświęcony Straży Granicznej.
Paszport i wizę poproszę.
Strzelanie z pistoletów asg według standardów Straży Granicznej.
Dla Marleny to nie pierwszyzna.
Zespół strażników granicy gotowy do łowów na przemytników.
Zasadzka na przemytnika gotowa.
Czujna obserwacja i łączność zapewniają sukces.
A blond włosy zapewniają maskowanie w zbożu.
W czasie deszczu ćwiczymy szyfry…
… albo gramy w GROMopoly, czyli grę o drużynie.
Rzadkie zdjęcie, kiedy kadra ma wolne.
Wędrownicy na rajdzie “Mała Selekcja”.
Początek to łamanie szyfrów.
Pistolety asg, którymi za chwilę będą musieli posłużyć się uczestnicy rajdu.
Wskazówki do trasy rajdu, według których idą uczestnicy.
Dzień po wędrownikach na swój Harcerski Bieg Terenowy po prawie tej samej,
choć krótszej trasie wyruszają młodsze zastępy.
Na początek odczytywanie alfabetu Morse’a.
Podsumowanie “Małej Selekcji” i HBT. Wręczenie chust drużyny
i Przyrzeczenia Harcerskie przy ognisku.
Dziewczyny z “Dysku” podniosły estetykę posiłków na wyższy poziom.
Dzień na strzelnicy broni ostrej. Najpierw instruktaż.
Każdą sztukę broni można obejrzeć.
Marlena składa i rozkłada pistolet.
Pierwsze spotkanie Szymona kbk AK-47 MS
Można było spróbować strzelania z AR-15 bocznego i centralnego zapłonu.
Pierwsze spotkanie Zuzi z bronią palną.
Skipper pokazuje poziom strzelecki szefa.
Kiedy wędrownicy podchodzą inny obóz, młodsze zastępy mają swoją grę “Zrzutek”.
Gotowe do misji.
Pożegnalne zdjęcie całej ekipy.

 

Ostatni zachód słońca. Chcemy tu wrócić za rok.