Z prasy i mediów

Pracownicy ze wschodu na wagę złota

W 2060 roku będziemy potrzebowali aż 5 milionów rąk do pracy, bo w Polsce rodzi się rekordowo mało dzieci. Nasze obawy potwierdzają pracodawcy, którzy wprost przyznają, że już dziś bez Ukraińców wielu branżom groziłaby katastrofa.

Jak to możliwe, że choć bez zajęcia wciąż pozostaje w Polsce prawie 2,6 mln osób, to na rynku zaczyna brakować rąk do pracy? Oficjalnie nikt nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. Nieoficjalnie mówi się, że to wina szarej strefy, która trawi Polskę. Jedno jest jednak pewne. Pracodawcy nie mają wyjścia i coraz chętniej korzystają z pracy obcokrajowców.

Z najnowszych danych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej wynika, że tylko w zeszłym roku firmy chciałby dać pracę aż 235, 6 tys. obywatelom z tzw. wschodu. Wśród nich prym wiedli Ukraińcy – 217,6 tys., Mołdawianie – 9,2 tys., Białorusini – 2,3 tys. i Gruzini – 1,3 tys. osób.

W wielu branżach w Polsce trzon kadry pracowniczej stanowią dziś właśnie cudzoziemcy. Bez nich praktycznie nie działa rynek związany z uprawą truskawek i malin. Zagłębia truskawkowe pod Płońskiem i jabłkowe pod Grójcem w zasadzie żyją wyłącznie z pracy Ukraińców. W przeciwnym razie połowa zbiorów dosłownie musiałaby zgnić. Z pracy obcokrajowców coraz częściej korzysta też branża budowlana. Inwestycje realizowane ze środków unijnych oraz rozwój branży deweloperskiej powodują, że rynek wchłania każdą ilość cudzoziemców.

Z każdym rokiem może być jednak coraz gorzej, bo w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci – dziś statystycznie na rodzinę przypada zaledwie 1,3 dziecka. Od dłuższego czasu partnerzy społeczni, w tym Forum Związków Zawodowych robią co mogą, by przekonać rząd do zmiany polityki demograficznej, która uchroni Polskę przed nadciągającą katastrofą demograficzną.

Biuro Prasowe FZZ