Nie zdążył opaść kurz po wielkiej manifestacji służb w Warszawie, a już docierają do nas sygnały o kolejnych formach możliwego sprzeciwu funkcjonariuszy w związku z sytuacją w formacji. Wśród policjantów krąży bowiem pomysł… brania tzw. L-4. – Zobaczymy, co powiedzą ci na górze, kiedy zabraknie policji na ulicach – słyszymy od jednego z mundurowych. Związek zawodowy od tego jednak się odcina.
We wtorek, 2 października tego roku, setki funkcjonariuszy różnych służb mundurowych manifestowały w Warszawie. Tylko z Pomorza wyjechało dwadzieścia autokarów z około tysiącem policjantów. Swoje niezadowolenie wyrażali też m.in. pogranicznicy czy funkcjonariusze Służby Więziennej. W sumie w prawdopodobnie jednym z największych w historii proteście różnych mundurówek udział brało około 30 tysięcy osób.
Jednak już kilka dni po manifestacji do naszej redakcji docierać zaczęły dalsze sygnały niezadowolenia. – Mam wrażenie, że pojechaliśmy do Warszawy, pokazaliśmy naszą siłę, ale niczego konkretnego nie osiągnęliśmy – słyszymy od jednego z policjantów. – Słyszałem o pomyśle brania zwolnień lekarskich i oddawaniu krwi. Może faktycznie dopiero kiedy policjanci zaczną brać L-4 i zabraknie ich na ulicach, ktoś wreszcie usłyszy nasz głos? – pyta funkcjonariusz.
Foto: A. Ostrowski