Po zapoznaniu się z problemem będącym przedmiotem opinii oraz przepisami regulującymi kwestię utrzymywania zwierząt oraz ich ochrony, w szczególności przed atakami innych zwierząt, niniejszym przedstawiam następujące stanowisko w sprawie:
1. W pierwszej kolejności wskazuję, że w myśl art. 10a ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt zabronione jest puszczanie psa bez możliwości jego kontroli (z wyjątkiem sytuacji, gdy pies jest trzymany na terenie, którego zabezpieczenie uniemożliwia psu opuszczenie go). Tym samym osoba wyprowadzająca psa bez smyczy, niezależnie od tego, jakie są przyczyny tego stanu rzeczy, dopuszcza się wykroczenia opisanego w art. 77 k.w., polegającego na niezachowaniu nakazanych zasad trzymania zwierząt. Nie ma tu znaczenia rzekomo błędne odczytanie zamiarów zwierzęcia (np. że być może chciało się przywitać) – nie wolno i już.
2. Nadto wskazać trzeba, że zgodnie z art. 1 ust. 1 ustawy o ochronie zwierząt człowiek winien jest zwierzęciu ochronę, co nakazuje rozważyć zachowania, polegające na szeroko przemocy fizycznej wobec obcego psa w celu ochrony psa własnego. Brzmienie powołanego wyżej przepisu wskazuje bowiem, że zwierzę stanowi dobro prawnie chronione. Tym samym otwierają się rozważania obejmujące możliwość zastosowania instytucji stanu wyższej konieczności albo obrony koniecznej.
3. Jeżeli chodzi o obronę konieczną, to w przypadku ataku ze strony zwierzęcia stosowanie tej konstrukcji jest w zasadzie wyłączone. Zgodnie z powszechnie przyjętym w piśmiennictwie poglądem (zarówno na gruncie prawa karnego i wykroczeń, jak i prawa cywilnego) o obronie koniecznej możemy mówić tylko w przypadku odpierania zamachu ze strony człowieka. Jedynym wyjątkiem jest sytuacja, w której pies jest użyty do popełnienia przestępstwa np. jego dysponent specjalnie szczuje go na człowieka, licząc na wywołanie obrażeń ciała albo zabicie. Tutaj jednak nie mamy do czynienia z taką sytuacją (tak przypuszczam), właściciele psów są raczej pozbawieni wyobraźni, a nie wrogo nastawieni.
4. Przeanalizujmy teraz kwestię stanu wyższej konieczności, z rozbiciem na regulacje prawa karnego i wykroczeń oraz prawa cywilnego. Oczywiście mówimy tu o sytuacji, w której na skutek obrony przed atakiem cudzego psa ów zostanie uszkodzony albo zabity w sposób mogący rodzić odpowiedzialność karną, w tym wykroczeniową (art. 288 k.k. albo art. 124 k.w.) albo cywilną (art. 415 k.c.). I tak:
1) zgodnie z art. 26 par. 1-2 k.k. działanie polegające na poświęceniu jednego dobra celem uchylenia niebezpieczeństwa grożącego innemu dobru jest działaniem w stanie wyżej konieczności, jeżeli poświęcane dobro przedstawia wartość niższą od dobra ratowanego (par. 1) albo nie przedstawia wartości oczywiście wyższej od dobra ratowanego; w sprawie będącej przedmiotem opinii mamy do czynienia z dobrami, które można określić jako dobrostan dwóch psów i o ile można stwierdzić, że są to dobra równej wartości, o tyle dobrostan psa atakującego nie przedstawia wartości oczywiście wyższej niż dobrostan psa atakowanego; możliwe jest zatem przyjęcie działania w stanie wyższej konieczności;
2) art. 16 par. 1 k.w. w dość podobny sposób reguluje kwestię stanu wyższej konieczności z zastrzeżeniem, że dobro poświęcane nie może przedstawiać wartości oczywiście wyżej niż dobro ratowane – odsyłam zatem do rozważań z pkt 1,
3) w rozumieniu art. 424 k.c. z działaniem w stanie wyższej konieczności wyłączającym odpowiedzialność za szkodę mamy do czynienia wówczas, gdy sprawca szkody nie wywołał niebezpieczeństwa, nie można było temu niebezpieczeństwu inaczej zapobiec a dobro ratowane jest oczywiście ważniejsze niż dobro naruszone; jak wskazano w pkt 1, w opisywanej sprawie mamy do czynienia z równorzędnymi dobrami, co sprawia, że ta ostatnia przesłanka nie jest pozornie spełniona; zawsze jednak można przyjmować, że odparcie ataku cudzego psa miało na celu także uchylenie niebezpieczeństwa grożącego człowiekowi (w końcu nie wiadomo, na kogo się rzuci);
4) w każdym w opisywanych wyżej przypadków ocena działania w stanie wyższej konieczności będzie musiała uwzględniać bezprawność działania właściciela psa atakującego (puszczenie go luzem) oraz fakt, że dysponent psa atakowanego już kilkakrotnie miał do czynienia z sytuacją agresji ze strony innych psów, a co za tym idzie – mógł się spodziewać, że takie zachowanie zostanie powielone, co uzasadniało powstrzymanie innego psa jeszcze zanim nastąpił faktyczny atak;
5. Teraz kwestia środków, jakie można użyć dla odparcia ataku. W piśmiennictwie wskazuje się, że chodzi o środki adekwatne do niebezpieczeństwa zamachu, co należy rozumieć w ten sposób, że dopuszczalne jest użycie każdego środka, który według racjonalnej oceny sytuacji (z uwzględnieniem jej nagłego charakteru) spowoduje uchylenie niebezpieczeństwa (z uwzględnieniem jego konkretnego rozmiaru); innymi słowy inaczej należy rozpatrywać np. strzelanie do ratlerka, a inaczej do owczarka niemieckiego; biorąc pod uwagę fakt, że w opisywanej sprawie mamy do czynienia z psami ras co najmniej dużych, za adekwatny środek uchylenia niebezpieczeństwa można uznać oganianie się gałęzią, ciśnięcie kamieniem, kopnięcie, użycie miotacza gazu pieprzowego (który sam w sobie nie ma charakteru obezwładniającego – na taki jest potrzebne zezwolenie). Jeżeli chodzi o pałkę teleskopową, to oczywiście może ona być użyta z zastrzeżeniem, że jeżeli spełnia ona kryteria opisane w art. 4 ust. 1 pkt 4 lit. a) tiret trzecie i czwarte ustawy o broni i amunicji (tj. pałka stanowi imitację kija bejsbolowego albo posiada twarde zakończenie lub wkładkę z twardego materiału) wymagane jest pozwolenie na jej posiadanie. W każdej z opisywanych wyżej sytuacji przypadkowe uśmiercenie atakującego psa nie uchyla działania w stanie wyższej konieczności, o ile można przyjąć, że zastosowany sposób odparcia ataku sam z siebie nie należał do tych, które mogą w każdym przypadku spowodować zgon.
6. Jeżeli chodzi o pozostałe kwestie, poruszone w ramach zapytania, wskazać należy, że w przypadku popełnienia przestępstwa albo wykroczenia sprawa jest toczona z urzędu, zaś w przypadku odpowiedzialności cywilnej należy po prostu pozwać sprawców szkody (z tym zastrzeżeniem, że w opisywanej sprawie właścicielem psa jest Skarb Państwa, reprezentowany przez komendanta oddziału SG). Nie potrafię przy tym wypowiedzieć się co do tego, jak do sprawy podejdzie Policja, bo jest to pytanie zbyt ogólne, abstrahujące od okoliczności konkretnej sprawy.
7. REASUMUJĄC powyższe wywody wskazuję, że ochrona psa przez jego dysponenta przed atakiem innego psa, ze strony którego można się spodziewać spowodowania istotnych uszkodzeń ciała, polegająca na jego odgonieniu, zranieniu, a nawet przypadkowym uśmierceniu, stanowi co do zasady działanie w stanie wyższej konieczności, uchylające bezprawność jego ewentualnych przestępnych skutków. Nie ma przy tym znaczenia fakt, że dysponent psa nie jest jego właścicielem.
Adw. Piotr Gujski
Foto: ZO NSZZ FSG przy NwOSG