Rząd przedstawił mundurowym związkowcom projekt całościowego uregulowania spornych kwestii w zakresie uprawnień socjalnych. W bogatym katalogu propozycji, dwie zwracają szczególną uwagę środowisk mundurowych, jednocześnie budząc ich szczególny gniew.
Chodzi o dodatek za długoletnią służbę i o likwidację osławionego „artykułu 15a”.
DODATEK GERIATRYCZNY
Tak w szeregach określa się potocznie nowy dodatek, mający w założeniu motywować najbardziej doświadczonych funkcjonariuszy, aby nie odchodzili do cywila, po osiągnięciu ustawowego kryterium emerytalnego.
Rządowi eksperci uznali, że dla służby najcenniejsi są ci, którzy dotrwali do pełnej wysługi, czyli do limitu 28 i pół roku. Jeśli po tym czasie zostaniesz w formacji, to co miesiąc dostaniesz dodatkowo dwa i pół tysiąca złotych. Ale już trochę wcześniej będziesz mieć zachętę. Po 25 latach dostaniesz co miesiąc tysiąc pięćset.
Brzmi atrakcyjnie i wygląda rzetelnie. Wszystkie formacje mierzą się z tym samym wyzwaniem. Masowo odchodzą doświadczeni, a młodzi aż tak masowo nie garną się na ich miejsce. Jednak w szczegółach utknął diabeł. Chodzi o to, że w tak zwanej pierwszej linii zbyt wielu dziadków z pełną wysługą się nie znajdzie. Ta konstatacja krzywdzi wielu doświadczonych funkcjonariuszy, bo przecież często za biurko trafia się nie z lenistwa, ale przeciwnie, w uznaniu doświadczenia i idącego w jego ślad awansu.
Problem polega na czymś innym. W propozycji motywacyjnej pominięto grupę funkcjonariuszy, którzy naprawdę powinni pozostać, a jednak odchodzą. To są ci, którzy służbę rozpoczynali na starych dobrych zasadach, obowiązujących do końca 2012 roku, czyli uzyskali podstawową wysługę emerytalną po 15 latach służby.
Widząc, co się dzieje, widząc, co się kroi, mając obfity bagaż doświadczeń, odchodzą. Swoje już Ojczyźnie dali, wypełnili Ślubowanie, niczego dobrego już się w mundurze nie spodziewają. Mogą tylko bezsilnie patrzeć, jak tępi lizusi, związkowi kacykowie i „leśne dziadki” blokują zdrową fluktuację w grupach uposażenia. To właśnie na ten materiał, tych piętnastkowiczów, należy stawiać i to w ich motywację do dalszej służby należy inwestować.
Niech sobie ci długodystansowi dostają swoje „dziadkowe”, ale należy docenić także tych średniodystansowych. Oni już zgromadzili kapitał doświadczenia i jeszcze dysponują potencjałem efektywnej walki w pierwszej linii. Kto, jeśli nie oni, najlepiej wprowadzi młodych kolegów w arkana mundurowego rzemiosła.
ARTYKUŁ 15a
To jest jednobrzmiący zapis w pragmatycznych ustawach wszystkich formacji mundurowych. Na jego mocy, żaden żołnierz ani funkcjonariusz, który rozpoczął służbę po 31 stycznia 1999 roku, nie może do swojej wysługi emerytalnej wliczyć lat przepracowanych w cywilu.
O co chodzi? Każdy wcielony wcześniej, gdy odchodzi na mundurową emeryturę, może do niej ten okres dodać, w wyniku czego jej pełnopłatny okres wydłuży się maksymalne o dodatkowe trzy lata. Czyli odsłużyłem piętnaście lat i już mam dosyć, ale wcześniej w cywilu pracowałem i za ten okres pierwsze trzy lata liczą mi się po równo z latami służby. W tym minimalnym przykładzie będzie to 15 plus 3, razem 18 pełnopłatnych lat wysługi. Pełnopłatnych, czyli liczonych według wskaźnika 2,6% (Dwa koma sześc procent).
Proszę, nie pytajcie, co to za wskaźnik, tylko zapamiętajcie jego wymiar i miejcie świadomość, że to ten lepszy z dwóch. Kto się orientuje, wie o tym dobrze, a kto się nie orientuje, wymagałby mozolnego tłumaczenia, na które szkoda prądu.
Każdy pozostały rok z cywila jest liczony jako 1,3%.
Po tym niezbędnym zawiłym wywodzie wróćmy do tych „przyjętych po 1999 roku”. Otóż oni się niczym nie różnią. To znaczy nie różnili, bo w 2003 roku któraś z rządzących ekip postanowiła jednak ich wyróżnić. Mianowicie doprowadziła do wprowadzenia w życie regulacji, która zadziałała wstecz, czyli złamała zasadę LEX RETRO NON AGIT. Tych ludzi wstecznie pozbawiono możliwości doliczenia lat przepracowanych w cywilu do mundurowej wysługi emerytalnej.
Mijał czas, ten i ów pozostawał w komisjach, aż przyszła Dobra Zmiana. Deklaracje, zapewnienia, wyrazy szacunku – wszystko jak krew w piach. Artykuł 15a trwał jak mroczny fort sił zła na sztabowej mapie Frontu Odnowy. Mundurowi związkowcy prosili, grozili, namawiali, napominali. I wreszcie Kamiński Minister Spraw Wewnętrznych przedstawił projekt ugody. Dumny, jakby skwarkę polizał.
Otóż funkcjonariusze, których dotknął ten osławiony artykuł 15a, teraz będą mogli faktycznie doliczyć sobie do mundurowej wysługi pracę w cywilu, ale…
ALE
Ale dopiero gdy odsłużą 25 lat, czyli ten limit, który wprowadzono w 2013 roku. A do tego, każdy cywilny rok, z tych trzech, będzie rozliczony według wskaźnika 1,3%.
Mam nadzieję, że zdołałem czytelnie przedstawić zagadnienie tak zwanym osobom cywilnym.
MARIUSZ – DWIE MYSZY – KAMIŃSKI
Kamiński, z czym ty wyjeżdżasz do ludzi? Takie cwaniackie sztuczki? Bo co? Bo Polska upadnie, jeśli się uczciwie rozliczy z Ludźmi Munduru? O jakich kwotach mowa? Przecież każdego dnia polski budżet daje pandemiczne wsparcie przedsiębiorcom w wysokości jednego miliarda złotych.
JEDEN MILIARD CODZIENNIE – ALE NIE W UCZCIWYM ROZLICZENIU Z MUNDUROWYMI.
Źródło: https://www.salon24.pl/u/szmarowski/1080056,mswia-kaminski-urodzil-mysz
Foto: https://www.facebook.com/MundurowiDziekujaRzadowi