Szanowni Koledzy – strażnicy graniczni z aglomeracji warszawskiej,
W ostatnich dniach uaktywnili się jacyś węsiersko-żabińscy wojownicy heroicznej walki o równość w syfie, czyli o zablokowanie przyznania Straży Granicznej świadczenia o charakterze dodatku stołecznego, takiego samego, jaki przysługuje policjantom na terenie całego garnizonu warszawskiego.
Jeden cwany gapa siedzi w Gdańsku i wypisuje do Kolasy, że „miejscowość Warszawa” mu się nie podoba, a drugi niepełnosprytny, też w liście do Kolasy, obwieszcza Nowy Sącz „aglomeracją równą Warszawie”. I jeszcze podpiera się „funkcjonariuszami Federacji Służb Mundurowych”.
Kto o tych dwóch słyszał? No właśnie…
I tacy niktowie mają czelność wypowiadać się o Waszej służbie. I to są „związkowcy”, którzy w ten sposób definiują koleżeństwo – żeby nikt nie dostał więcej od nich. Z tym, że akurat oni dostają niemało, bo są beneficjentami bliskich bratnich relacji z bossem ZG.
Nagle zerwali się do szturmu. W grudniu po południu. Skąd ta mózgowa erekcja? Niepiśmienni wypełzli spod listwy i odważyli się napisać do… Kolasy, z którym mają stały kontakt na sztywno, między innymi na komunikatorze WhatsApp.
Koledzy,
Nie zależy Wam? Macie w dupie te pieniądze?
Jeżeli jest inaczej, to trzeba działać! Nawet jeśli jacyś związkowcy nie mają jaj. Olejcie ich. Zwróćcie się bezpośrednio do Roberta Lisa, przewodniczącego oddziałówki przy Nadwiślańskim OSG. On zna tę sprawę i walczy jak lew o ten dodatek. Walczy już piąty z rzędu rok. Ale jeśli przekaz płynie ciągle z jednego źródła, to w końcu przeciwnicy, tacy niktowie z „aglomeracji Nowy Sącz”, łatwo mogą to storpedować, fałszywie głosząc, że w sumie to jest głos tylko jednego oszalałego emeryta, Lisa.
I to się faktycznie dzieje. Czy wiecie, co o Robercie Lisie rozgłasza Kolasa? Rozgłasza, publikuje, papla po sądach: że Robert Lis, to „emeryt, który tylko formalnie jest przewodniczącym ZO, a w rzeczywistości w ogóle nie angażuje się w pracę związkową”. I sąd daje temu wiarę. A wiecie dlaczego? Bo nie istnieje przeciwwaga w postaci pism od zwykłych liniowych szaraków, takich jak WY.
Chcecie, żeby przyznano Wam dodatek stołeczny? PISZCIE DO LISA. Piszcie po swojemu, bezpośrednio, nie pozwólcie, żeby półgłówki, co się wysłowić nie potrafią, układały Wam siatkę uposażeń.
Zapewne wiecie, że na Facebooku prowadzę stronę „Mundurowi Dziękują Rządowi”. Tam idzie bezpardonowa orka po lewusach i analfabetach, co się podają za „zwiunskowom ylite”. Ale ci szmaciarze każdy mój wpis odkładają do klaserka i potem wszystko wyrwane z kontekstu wysyłają do sądu, drąc ryje, że padli ofiarą hejtera i stalkera. A mecenaska widzi chuje i kutasy w moich publikacjach, chociaż nigdy ich tam nie było. Ale gdy przybije stempel „byłam tu, adwokatka Kolasy, to sądowi nie chce się weryfikować tych materiałów.
Żebym mógł efektywnie walczyć o Wasze sprawy, ja też muszę mieć namacalne poparcie od Was. Namacalne, czyli na przykład kopie takich pism, które macie wysłać Robertowi Lisowi. Będę mógł je w sądzie przedstawić, jako przeciwwagę dla lamentów tego całego cholernego towarzystwa wzajemnej korupcji.
Podsumowując: jeśli nie zamierzacie w swoich sprawach kiwnąć palcem, nie dziwcie się potem i nie narzekajcie, że zostaliście podle potraktowani przez „system”.
CHCESZ DODATEK, PISZ DO LISA!
Źródło: www.salon24.pl
Grafika: MDR