Aktualności

Ile jest cukru w cukrze?

Moich słów kilka odnośnie dyskusji dotyczącej naboru oraz gratyfikacji finansowej nowo przyjętych obrońców granic RP. Czas poszedł do przodu i już chyba wszyscy zapomnieli, że dawniej bywała praktycznie jedna droga do budowania kariery w służbach mundurowych. W tych odległych czasach były to szkoły resortowe. Brały one na siebie ciężar selekcji, a następnie wyhodowania nowego narybku. Towarzyszył temu oczywiście znaczny koszt finansowy utrzymania i szerszego wyszkolenia młodych ludzi, a także wykształcenia właściwych postaw. Pod koniec lat 90 przeważyła opcja pozyskiwania do służb już wykształconych kandydatów o parametrach oraz wartościach potrzebnych w służbie. Pozwoliło to ograniczyć koszty oraz przyśpieszyć w znacznym stopniu w zależności od potrzeb pozyskiwanie nowych kadr z wykształceniem w danej chwili najbardziej pożądanym w służbie. W tamtym okresie jednak rynek pracy był dość ubogi, a możliwości wyjazdu do pracy w Europie zachodniej mocno ograniczone prawodawstwem „rajów gospodarczych”. W obecnym czasie pozyskanie młodego człowieka, który sumiennie pozyskał wykształcenie mile widziane w służbie wraz ze znajomością oczywiście języków obcych, a także mogącego się pochwalić dobrą kondycją fizyczną jest trudniejsze. Przyczyn pewnie jest wiele ale wyłania się w moim przekonaniu jedna najważniejsza, a mianowicie ktoś inwestował w siebie środki własne jak i rodziny aby pozwoliły na pozyskanie intratnej ale także ciekawej pracy. Zainwestował więc znając swoją wartość szuka odpowiedniego zajęcia, a tu wraz z upadkiem etosu służby oraz dość już słabym czynnikiem finansowym służba nie będzie stanowić tak atrakcyjnego źródła utrzymania. Sumując może i błędne moje myślenie to chyba doprowadzono do sytuacji gdzie chytry dwa razy traci.

„Lądy i morza przemierzam, kulę ziemską z otwartym czołem. Polski mam paszport na sercu. Skąd, pytam, skąd go wziąłem? A wziąłem go z dumy i trudu, ze znoju codziennej pracy, ze stali, z żelaza, z węgla. A węgiel to koks, to antracyt.” Dziękuję za uwagę to pisałem ja Jarząbek.