Frontex, której zadaniem jest obrona granic Unii Europejskiej, była do niedawna skromną agencją z siedzibą w Warszawie, ale ponad rok temu dostała zadanie utworzenia pierwszej umundurowanej służby UE, która w ciągu kilku lat ma liczyć 10 tys. ludzi. Okazuje się, że szefowie Frontexu nie tylko nie dają sobie rady z tym potężnym zadaniem, ale jeszcze oskarża się ich o nękanie pracowników i nieprzestrzeganie procedur związanych z pandemią koronawirusa, piszą dziennikarze POLITICO: Aitor Hernández-Morales, Jacopo Barigazzi i Zosia Wanat.
Kiedy zeszłej jesieni V.L. otrzymał ofertę wstąpienia do nowo utworzonego korpusu straży granicznej i przybrzeżnej Unii Europejskiej, porzucił pracę w służbie ochrony prawa w swoim mieście i pożegnał się z przyjaciółmi i rodziną.
Zaproszono go do Warszawy, gdzie mieści się główna siedziba Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej, znanej również jako Frontex, i tu został poinformowany, że zanim zajmie się zwalczaniem przestępczości transgranicznej i terroryzmu, najpierw wraz z innymi rekrutami uda się do ośrodka szkoleniowego w Bari we Włoszech.
Potem jednak, na kilka godzin przed planowanym wylotem, nastąpiła nagła zmiana planów: V.L. i kilkunastu innych nowych rekrutów poinformowano, że nie zostaną wysłani i że wkrótce otrzymają dalsze instrukcje. Nie pojawiły się żadne.
– Powiedzieli nam, że nie przeszliśmy badania lekarskiego, ale nie podali nam żadnych innych szczegółów, ani nie powiedzieli, co mamy robić – powiedział V.L., który poprosił o anonimowość z obawy przed zemstą ze strony agencji. – Praktycznie porzucili nas w Polsce, w samym środku pandemii.
Cały artykuł, źródło: https://wiadomosci.onet.pl/politico/ue-frontex-unijna-agencja-ktora-ma-siedzibe-w-polsce-stoi-pod-zarzutami-o-balagan-i/8kr2gnx?
Foto: Frontex, the European Border and Coast Guard Agency/Facebook