22 czerwca 2022 roku na stronie zarządu kierowanego przez cnotliwego przewodniczącego K. ukazał się komunikat, że wybory w zarządzie terenowym przy placówce SG w Bydgoszczy muszą być powtórzone, bo jeden z wiceprzewodniczących nie może być członkiem Związku.
Ten wiceprzewodniczący terenowy, to ja, Robert Szmarowski. Ciąży na mnie wyrok za znieważenie Skowronka. Przewodniczący K. triumfuje.
Jak było ze Skowronkiem (to tylko próbka, bo Skowronek miał sporo pomysłów):
Obwoźny von Nogay Straży Granicznej
Skowronek złożył doniesienie do prokuratury, która podjęła ściganie z urzędu. Zapadł wyrok skazujący i uprawomocnił się – trafiło akurat na okres, w którym miałem kumulację problemów osobistych i nie byłem w stanie należycie dopilnować tej sprawy. Skowronek zełgał w zawiadomieniu, ja składałem wnioski o powołanie świadków, sąd zignorował fakty. Popełniłem też błędy w zakresie taktyki procesowej. Wyrok, to wyrok, nie ma miękkiej gry. Warto jednak dodać, że Skowronek przestał być komendantem w szczycie świetności, bo musiał odejść na emeryturę. Hmm, ciekawe czemu…
I oto wkracza K. – cały na biało. Wreszcie sukces! Czy rzeczywiście? A jaki to sukces? Przecież to, że ja nie należę do NSZZ FSG, nie czyni z K. przyzwoitego człowieka.
Proszę się zapoznać z jego wyczynami:
Zarząd Kolasy powybierał się w tajemnicy
K. tolerował obecność w najwyższych władzach związku dwóch przestępców. Nie takich, co to brzydko o kimś napisali na blogu. Takich, co stworzyli zorganizowaną grupę przestępczą, która wyłudziła z ubezpieczeń setki tysięcy złotych. Że nie mieli jeszcze prawomocnych wyroków? A waga zarzutów? A fakt, że po wolności chodzili wyłącznie dlatego, że wyszli z aresztu za pokaźnym poręczeniem majątkowym? Tacy fajni kolesie. Skibicki i Grządkowski. Należało niezwłocznie uchwalić ich zawieszenie w funkcjach związkowych – do czasu oficjalnych rozstrzygnięć. Ale K. roztoczył nad nimi parasol. Więc wozili się za związkowe pieniądze po wyjazdowych posiedzeniach. I gardłowali o niedopuszczalności „mowy nienawiści”, czyli krytyki bezkarnego rozpasania panującego w zarządzie K.
NSZZ FSG toczy choroba kolesiostwa. Na potęgę trwonione są związkowe pieniądze, a kacykowie zamiast pracować dla organizacji i funkcjonariuszy, udają szlachtę. Kontrola wewnętrzna nie istnieje, a dyskusja związkowa jest blokowana z żenującą gorliwością. Sądy tego nie biorą, bo związek ma w nazwie „samorządny”, co oznacza, że wszystko powinna załatwić związkowa demokracja. Związek jest „niezależny” od zrzeszonych funkcjonariuszy, za to bezwstydnie serwilistyczny wobec przełożonych, którym to bardzo odpowiada, więc udają, że nie mają podstaw, aby się przyjrzeć temu szemranemu towarzystwu.
I tak właśnie wygląda triumf cnotliwego przewodniczącego K.
Źródło: https://www.salon24.pl/u/szmarowski/1235130,cnotliwy-przewodniczacy-k?
Grafika: Rebeliant Szmarowski