To jest garść nowości z życia NSZZ Wazelina.
Bryka
Jest taki podmiot ubezpieczeniowy, który od niedawna nazywa się WDB SA. Wcześniejsza nazwa, to EKU. Ten ubezpieczyciel od lat współpracuje z Niezależnym Samorządnym Związkiem Zawodowym Funkcjonariuszy Straży Granicznej.
Współpraca polega na tym, że Związek promuje wśród pograniczników ubezpieczanie się w WDB SA, a zwrotnie do kasy związkowej płyną środki z tytułu prowizji. I dochodzi mały bonus w postaci samochodu. Osiem lat temu pojawiła się KIA. Ubezpieczyciel wziął auto w leasing i przekazał Zarządowi Głównemu do użytku związkowego. Auto służyło długo, a po pięciu latach, gdy leasing się skończył, przeszło na własność Związku i zostało odsprzedane prywatnemu nabywcy. Tu nie ma drugiego dna, wszystko lege artis.
Drugie auto służyło nieco krócej, ale nadal zgodnie z przeznaczeniem. To znaczy, kto z ZG potrzebował transportu w sprawach związkowych, bez problemu pobierał ów dyliżans i nic złego się nie działo. Do czasu. Do momentu, w którym władzę w Związku objął Kolasa.
Boże Narodzenie 2017 roku auto, biała Octavia, spędziło w Zgorzelcu. Kolasa sobie wziął do domciu. W ten sposób zapoczątkował nowy obyczaj. Otóż samochód przekazany Związkowi przez ubezpieczyciela stał się osobistym pojazdem Kolasy.
Obecnie w użyciu jest trzeci wóz, też Octavia. Co prawda minione święta auto spędziło samotnie na związkowym parkingu, ale to pewnie przez przypadek. Na co dzień Wielmożny Kolasa jeździ nim na zakupy do galerii handlowych, a w wolnym czasie – że też taki tytan pracy miewa wolny czas… – do kina.
A co się będzie chłop wysilał. Przy czternastu tysiącach na rękę miałby jeszcze prywatny samochód zużywać? Zwłaszcza, że apartament w służbowym hotelu opłaca mu Związek…
Jak żyje Kolasa: Don Kolasa i związkowa kasa
Co to oznacza, że samochód jest w leasingu? To oznacza, że ktoś ten leasing opłaca. To są kwoty rzędu 2 tys. PLN miesięcznie. Opłaca to ubezpieczyciel, który to auto udostępnił, a raty wrzuca w koszty, przez co środki z prowizji dla Związku są mniejsze. Rozumiecie? Co dwa, trzy lata nowy samochodzik trafia do Związku, żeby Kolasa zrobił sobie z niego osobistą bryczkę, a prowizje ubezpieczeniowe Związek dostaje mniejsze, bo współpracujący ubezpieczyciel opłaca leasing za ten nowy samochodzik. I tak to się ładnie kręci.
Fundacja
Fundacja nazywa się „Bezgraniczni” i według Krajowego Rejestru Sądowego – numer 0000814311 – jest zlokalizowana w komendzie Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej. Czyli zgodę musiał wydać komendant oddziału.
Oficjalnie jest to „fundacja przy oddziałowym zarządzie NSZZ FSG”. I skład jej zarządu pokrywa się ze składem zarządu „oddziałówki”. Na czele z takimi tuzami, jak Baranicz i Czwaliński. Z tego względu trafniejsza byłaby nazwa Fundacja Baraniczni.
Tu więcej o Baraniczu: NSZZ FSG – Kraken Baranicz
A tutaj więcej o obu „fundatorach”: Wazelina i prokurator
I tutaj: Piłkarski Poker Marcina Kolasy
A jakie są cele? Długo by wymieniać. Skrótowo można powiedzieć, że celem fundacji jest mydło i powidło. Nie tylko w całości zostały powielone cele działania związku zawodowego. Ochrona funkcjonariuszy, doradztwo ubezpieczeniowe, krzewienie kultury fizycznej, pielęgnowanie tradycji. Jest tego duuużo więcej. Ochrona środowiska, dobroczynność, a nawet… współpraca międzynarodowa. Wyodrębniona, jako osobny cel. W jakim zakresie ta współpraca? Tego nie podano.
Zaraz zaraz… A od czego jest związek zawodowy, jeśli w zakresie ochrony funkcjonariuszy trzeba powołać dodatkowo fundację? Czyżby był aż tak nieskuteczny? Czy aby w ten sposób sami związkowcy, szczególnie ci, którzy tą fundacją rządzą, nie wystawiają sobie fatalnej oceny? A może chodzi o coś innego? Może po prostu chodzi o pieniądze? To by akurat nie było dziwne w tym towarzystwie. Baranicz i Czwaliński należą przecież do ścisłego kręgu sługusów Kolasy.
Skąd pochodziły środki na rejestrację? Kto zajmuje się księgowością? Na co wydatkowane są pieniądze zebrane przez fundację? I w ogóle, co prywatny podmiot robi w komendzie państwowej formacji mundurowej? Aż dziwne, że właściciele fundacji nie postarali się o status organizacji pożytku publicznego. Mogliby wtedy wyciągać łapska po ten Jeden Procent z naszych podatków.
Tak jak Kolasa robi wszystko, aby utajnić swoją działalność, jako przewodniczący NSZZ FSG, również jego białostocka ambasada roztoczyła wokół siebie zasłonę dymną, spoza której co najwyżej dochodzi czasem brzęk talarów, przesypywanych z publicznej kasy do prywatnych kieszeni.
Burak
W dniu 3 stycznia zamieściłem na Facebooku zajawkę niniejszej publikacji. Po chwili uaktywnił się Żabiński, występujący pod pseudonimem „Maryśka Szczera”. Co napisał, pokazuje obrazek.
A jakie są intelektualne możliwości Żabińskiego, dowiecie się tutaj:
Major Związków Zawodowych – mem o Żabińskim.
i tutaj – o Żabińskim jest mowa w tekście, ilustrowana dodatkowymi linkami – najlepiej poświęcić kilka minut i przeczytać całość:
Triari – żelazny odwód Zarządu Głównego
Dowiedz się więcej
Poprzednia publikacja o szemranym klubie Kolasy:
Źródło: http://blogpublika.com/2020/01/05/bryka-fundacja-i-buractwo-cukrowe/
Grafika/foto: internet