Operacja „Śluza”, realizowana przez służby białoruskie i rosyjskie, trwa już trzy lata. To, co zrobiono przez ten czas w zakresie ochrony granicy z Białorusią nie ma nic wspólnego z dostosowaniem prawa i struktur bezpieczeństwa do występującego tam zagrożenia i w znacznej mierze faktycznie sprowadza się do jednego wielkiego PR-u.
Zbudowana zapora, mimo jej niekwestionowanej roli powstrzymującej napór nielegalnych imigrantów stała się niestety – dla obydwu stron sporu politycznego – swoistą ścianką dla konferencji prasowych, w trakcie których następuje wzajemne przerzucanie się winą za to, co dzieje się na granicy. Na to nałożyła się dehumanizacja żołnierzy i funkcjonariuszy, które widać w artykułach w mainstreamowych mediach w stylu „Żołnierze i strażnicy powinni odmówić wykonywania przestępczych rozkazów”. Miała ona niewątpliwy wpływ na ich zachowanie i morale, w trakcie pełnienia służby na granicy, czego tragicznych skutków byliśmy świadkami w ostatnim czasie.
To, z czym mamy do czynienia na pograniczu polsko-białoruskim nie jest pojedynczym zdarzeniem wymagającym jedynie zarządzania kryzysowego, lecz jest to stan permanentnego konfliktu podprogowego, który może toczyć w trudno dającym się przewidzieć, ale zdecydowanie długim przedziale czasowym. W rosyjskiej doktrynie, na co zwrócił uwagę już w 2019 roku m.in. prof. Mark Galeotti (w swej analizie dla Europejskiego Centrum Studiów nad Bezpieczeństwem im. George’a C. Marshalla – przyp. red.) „wojna jest wieczna”, a „aktywne działania są ich głównym atutem strategicznym (w tym jest m.in. operacja „Śluza – przyp. red.) – nie stanowią przejawu wyjątkowej reakcji, jak się je uważa na Zachodzie (przynajmniej w czasie pokoju – przyp. red.), ale całkowicie normalny i odpowiedni instrument polityki państwowej”. A stan wojny i permanentnego konfliktu jest elementem spajającym system polityczny, który funkcjonuje w Rosji.
Sytuacji na granicy z Białorusią, związanej z nielegalnym naporem imigrantów, w zdecydowanej większości siłowym, nie można porównywać do analogicznej, jaka występuje w innych krajach UE zmagającej się z tym problemem. Wynika to z tego, że w przypadku polsko-białoruskiego pogranicza nie mamy do czynienia z przemytniczymi gangami, lecz z aparatem bezpieczeństwa de facto dwóch wrogich państw. A występujące tam podprogowe zagrożenie (agresja poniżej progu konfliktu zbrojnego – przyp. red.) mogą być prekursorem potencjalnych rosyjskich działań militarnych w przyszłości. Co oznacza, że należy rozważyć adekwatne do tego typu zagrożeń rozwiązania, zarówno strukturalne jak i prawne, których nie da się wypracować w ciągu jednej narady i PR-owych wyjazdów nad granice.
Operujące na tym terenie Wojskowe Zgrupowanie Zadaniowe „Podlasie” nie jest przystosowane do tego typu zadań. Nie ma odpowiedniego oprzyrządowania prawnego, sprzętowego, jak też stosownego wyszkolenia. Żołnierze pełniący – w jego ramach – służbę na granicy zostali tam oddelegowani na podstawie art. 11b ustawy o Straży Granicznej mówiącym o tym, że oddziały i pododdziały Sił Zbrojnych mogą zostać użyte do pomocy SG w przypadku, gdy wymagają tego m.in. względy bezpieczeństwa państwa czy zapewnienia nienaruszalności granicy państwowej.
W takiej sytuacji, zgodnie z art. 11b ustęp 5, żołnierzom oddelegowanym do pomocy SG „w zakresie niezbędnym do wykonywania ich zadań” przysługują uprawnienia funkcjonariuszy SG. Przepisy te mówią m.in. o dokonywaniu kontroli osobistej, legitymowaniu osób, zatrzymywaniu osób stwarzających zagrożenie, doprowadzaniu osób, przeszukiwaniu osób, rzeczy, pomieszczeń i środków transportu, obserwowaniu i rejestrowaniu, wydawaniu poleceń. Artykuł 23 ustawy o SG mówi o tym, że funkcjonariusze mogą użyć broni palnej w przypadkach wymienionych w art. 45 pkt 1 – 3 i pkt 4 lit. a i b oraz w art. 47 ustawy z dnia 24 maja 2013 r. o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej.
A więc w przypadku, gdy nienaruszalność granicy państwowej następuje „przez osobę, która wymusza przekroczenie granicy państwowej przy użyciu pojazdu, broni palnej lub innego niebezpiecznego przedmiotu a wykorzystanie środków przymusu bezpośredniego okazało się niewystarczające do osiągnięcia celów tego użycia lub wykorzystania lub nie jest możliwe ze względu na okoliczności zdarzenia”. Te, nieprzystające do realiów, jakie panują na granicy z Białorusią, przepisy mają zostać zmienione. Wynika to z zapowiedzi zarówno premiera Donalda Tuska jak i prezydenta Andrzeja Dudy złożonych 10 czerwca.
Wielość zgromadzonych na granicy służb, wbrew pozorom nie powoduje zakładanego efektu synergii. Co powoduje, że obecnie na tym terenie mamy do czynienia z ad hoc zebranym swoistym pospolitym ruszeniem wielu formacji (m.in. SG, wojska i Policji) z różnymi przepisami, systemami łączności i wyszkoleniem. Pomimo, że żołnierze pełnią służbę na granicy od blisko trzech lat, to dopiero teraz Policja rozpoczęła ich szkolenie przygotowujące do zadań, które mają wykonywać. A jedynym efektem jest to, że panuje tam permanentny stan rozproszonej odpowiedzialności.
Czytaj więcej, źródło: infosecurity24.pl
Foto: Gazeta Policyjna