Łosicka jest w tej historii bohaterem negatywnym i nie zamierzam okazywać jej szacunku.
Łosicka jest prokuratorem. Rok temu triumfowała, bo Sąd Najwyższy przyznał jej rację, po tym, jak odwołała się od decyzji o przeniesieniu jej ze szczebla regionalnego do okręgowego, co w tym środowisku zawodowym uznawane jest za degradację. Ona się ma za niezależną, a po tym wyroku dziarsko dołączyła do forpoczty sędziów i prokuratorów „wyklętych”, owych męczenników totalnej opozycji. Podobnie, jak ta druga, Wrzosek.
Zdegradowana Łosicka wygrywa w sądzie
Jak Łosicka budowała swoją karierę? Jednym z kamieni milowych był „sukces” polegający na tym, że posłużyła się konfabulacjami recydywistów, aby spreparować akt oskarżenia wobec oficera Straży Granicznej, który doprowadził do ich skazania i zamknięcia w więzieniu. Ktoś zapyta: a po co? A po to, że na swoich wyniki robi się najłatwiej i gorliwość w „oczyszczaniu szeregów” punktowana jest podwójnie.
W 2005 roku major Krzysztof Brańka, zastępca komendanta Placówki SG w Sławatyczach, doprowadził do rozbicia bandy przemytników. Schwytano ich na gorącym uczynku. Były zaszczyty, medale, Krzyż Zasługi od Prezydenta. Wcześniej jeden z bandytów, Klimiuk, poprzez nieformalnych pośredników usiłował skłonić oficera do współpracy. W żargonie granicznym nazywa się to „bramką”. Chodzi o informacje dotyczące czasu i organizacji służb na granicy, pomocne w przygotowaniu nielegalnego przerzutu ludzi i towarów. Wszystkie zabiegi ze strony bandyty major Brańka skrzętnie udokumentował w formie notatek służbowych, które zarejestrował i włączył do akt. Lege artis.
W 2010 roku major Brańka odszedł na emeryturę. A po trzech latach pewnego poranka Straż Graniczna odwiedziła go. Te akcje nigdy nie są przyjemne, a dodatkowo tutaj przełożeni szturmowców zadbali, aby odpowiednio ich usposobić. Majora Brańkę scharakteryzowano w kwitach do działań, jako sprzedawczyka i niebezpiecznego przestępcę, posiadającego broń i narkotyki. Realizacyjny pluton wszedł do jego mieszkania z drzwiami, przeczołgali całą rodzinę, na bojowo. Żona, kilkuletni synek, laser na czole, gleba i ani drgnij. Zablokowano całą ulicę, nikt nie miał prawa przeoczyć spektakularnego zatrzymania. I znowu ktoś zapyta: a dlaczego? A dlatego, że akcję zatrzymania majora Brańki zorganizowali jego dawni koledzy, legitymujący się mówiąc najdelikatniej niezbyt błyskotliwymi wynikami w służbie. Miernoty po prostu. A tu nadarzyła się sposobność, aby nadać karierze nowy impuls, z przytupem.
Sprawa ciągnęła się przez lata. Majora Brańkę oskarżono, że jednak tę współpracę z Klimiukiem nawiązał. Rzekomo zgodził się sprzedać bandycie informacje o służbie za… 500 złotych. W tej robocie dziesiątki tysięcy dolarów przesypywały się przez ręce strażników granicznych bez żadnej kontroli. Jedynym czynnikiem, który hamował pokusę sprzeniewierzenia, była głęboko uwewnętrzniona etyka. Nikt by się nie dowiedział, gdyby z tego strumienia kilka tłustych kropel skapnęło do zielonej kabzy. A tu Łosicka wyskakuje z pięcioma stówkami.
Skąd ta kwota się wzięła? Klimiuk ją zmyślił, bo Łosicka zasugerowała, że jego „otwartość” ułatwi mu życie w więzieniu. Na rozprawach, wraz z drugim oprychem, Jurkiewiczem, łgali jak z nut. Zupełnie odpłynęli, opisując na przykład miejsce przekazania judaszowych srebrników. Miał to być pewien parking. Oni pieniądze rzekomo przekazali w 2005 roku, a parking wybudowano w 2010. Ale Łosickiej to nie przeszkadzało. Sądowi też nie. W 2020 roku zapadł wyrok w pierwszej instancji, a wiosną 2022 w drugiej, prawomocny. Major Brańka dostał dwa i pół roku odsiadki, bez zawieszenia, bez ceregieli. Jeszcze nie siedzi, bo wykonanie kary tymczasowo wstrzymano – poszła kasacja do Sądu Najwyższego. Ale diabli wiedzą, co będzie.
A dlaczego w tytule tego tekstu jest mowa o nagich faktach? Dlatego, że Łosicka włączyła do akt sądowych wszystkie kwity ze sprawy przeciw szajce Klimiuka i Jurkiewicza. Wszystkie, to znaczy również te z klauzulą niejawności. Zbiry, zapoznając się z aktami, do czego mają prawo, uzyskały wgląd do pełnych danych osobowych funkcjonariuszy pionu operacyjno-rozpoznawczego Straży Granicznej, zaangażowanych w rozpracowanie bandyckiego procederu.
I co, Łosicka, takaś niezłomna? Takaś pryncypialna? Ha tfu!
Sprawie wrobienia przez Łosicką uczciwego oficera w aferę przemytniczo-korupcyjną, został poświęcony jeden z niedawnych odcinków audycji „Interwencja”:
Wrobiony w korupcję? Z oficera “stał się” przestępcą
[]
Źródło: https://www.salon24.pl/u/szmarowski/1237581,nagie-fakty-czyli-jak-wrobic-oficera?