VI 100 Komandosa i mój udział dedykowany na zebranie środków na leczeni Franek Nasz Mały Wojownik
Zasady jasne i proste:
Start 22:00
5 pętli po 20,2 km
I pętla w mundurze, buty wojskowe poza kostkęi plecakiem 10 kg
II pętla w mundurze i butach
III, IV, V pętla czyli ponad 60 km na sportowo
Pogoda nie sprzyjała … -7, wiatr – szczególnie w rejonie jezior
Trasa pomimo czołówki … ciemno … podłoże kamieniste, twarde, ziemia zmrożona i bardzo nierówna … szczególnie w kilku odciankach łatwo o kontuzję…
Założenia … max 12 godzin…
To mój drugi start na dystansie 100 km w życiu.
I PĘTLA
Zaczynam spokojnie … biegnie się dobrze… z myślą aby jak najszybciej zrzucić te dodatkowe 10 kg obciążenie… dolatuję w 2 h i 13 min. co jest bardzo dobrym wynikiem…
Pierwszy przepak nie całe 5 min … zrzucam plecak po sprawdzeniu jego wagi… i popełniam tragiczny błąd… nie zmieniam mokrej koszulki termicznej spod munduru… co dalej ma tragiczne następstwa…
II PĘTLA
Do 5 km jest oki… potem zaczyna się dramat… zaczyna mi wiać po mokrych plecach i poprostu mimo tego że biegnę zaczyna mnie trząść … zatrzymuje się na 29 km aby postać przy ognisku żeby się chwilę ogrzać … ale pomaga to na chwilę… jakoś dobiegam do drugiego przepaku czas gorszy niż z plecakiem 2h 24 min… ale mój stan jest tragiczny… próbuję się ogrzać ale nie wiele to daje… gorąca herbata i zmiana ubrania nie pomaga… zmieniam też obuwie na biegowe… stopy mam w bąblach i poobcierane… plastry … i decyzja czy jest rozsądne dalej to biec… odczuwam objawy hipotermii … myśl biegnę nie tylko dla siebie … lecę jednak dalej… drugi przepak zajmuje mi 44 minuty … bardzo dużo…
III PĘTLA
Pierwsze 10 km jakoś idzie … potem osłabienie daje znać o sobie… wynik 2h 40 min … znów słabszy… kolejny postój na przemaku to znów prawie 40 min….
IV PĘTLA
Biegnę… raczej przemiennie biegnę 500 i idę 500 km wspólnie z żołnierzem z Akademii Wojsk Ladowych z Wrocławia… plus że jest wreszcie widno …wstaje słońce jest ciepłej i widać podłoże … nawet okoliczności przyrody są fajne… ale czas znów gorszy 2h 58 min… Przepak to prawie 28 min…
V PĘTLA
świadomość to że została ostatnia pętla ale to ponad 20 km … jesteśmy tak zmęczeni że nie jesteśmy nawet wstanie truchtać…. poprostu idziemy… nawet tego nie można nazwać marszem … to spacer po około 12:15 min/km
Po ponad 4 godzinach takiej katorgii … widać metę… i koniec tego dramatu…
Meta … zdjęcie i na reszcie koniec … THE END…
Medal petarda
Dałem radę ale chwilę zwątpienia miałem … żeby nie świadomość że biegnę również charytatywnie … z racji zdrowego rozsądku powinienem po 25 km a maksymalnie po 40 km zejść i to zakończyć…
Kolejny sprawdzian woli i siły uważam za zaliczony…
I już nigdy nie pobiegnę 100 km …
DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE SŁOWA WSPARCIA I TRZYMANE KCIUKI
Robert Lis & Zarząd Oddziałowy NSZZ FSG przy Nadwiślańskim Oddziale Straży Granicznej dziękuję za wszelką pomoc … dot. startu w Biegu, koordynację zbiórki i wszelkich aukcji
MEDAL BĘDZIE DO ZLICYTOWANIA
Teraz czas się odbudować i dalej… już niedługo kolejne wyzwanie … może już ktoś się po tym domyśla
Licytacje będą trwały jeszcze tydzień, zapraszamy na naszą grupę na fb.