Do bezpośredniej ochrony granicy państwowej chciałbym delegować większą liczbę funkcjonariuszy Straży Granicznej. Pracujemy nad tym, by było to możliwe – podkreślił komendant główny Straży Granicznej gen. dyw. SG Robert Bagan. W rozmowie z InfoSecurity24.pl, szef SG mówił też o wzmocnieniu wschodniej granicy, wakatach w formacji oraz o planowanych zakupach.
Dominik Mikołajczyk: Niebawem do katalogu środków przymusu bezpośredniego, jakimi mogą posługiwać się funkcjonariusze Straży Granicznej, dodane zostaną m.in. armatki wodne i granaty hukowo-błyskowe. To konsekwencja tego, co dzieje się na polsko-białoruskiej granicy. Czy po zmianach, ten zbiór będzie już Pana zdaniem adekwatnie odpowiadał zagrożeniom, z jakimi codziennie mierzą tam funkcjonariusze?
Komendant główny Straży Granicznej gen. dyw. SG Robert Bagan: Tym zagrożeniom, które definiujemy aktualnie, prawdopodobnie tak. Mówię prawdopodobnie, dlatego że druga strona reaguje na działania podejmowane przez polskie służby i dostosowuje do nich swoje metody. Więc jest to proces zmienny, który podlega ciągłym modyfikacjom.
My, jako Straż Graniczna, sami zgłaszaliśmy potrzebę wprowadzenia tych zmian, więc w tej chwili, na tym etapie, na którym się znajdujemy i w odniesieniu do tych zagrożeń, z którymi mamy do czynienia, te rozwiązania będą moim zdaniem wystarczające.
Rozmawia Pan z funkcjonariuszami pełniącymi służbę na granicy z Białorusią. Co mówią? Co dziś jest tam największym problemem?
Dziś w szczególności – bo pamiętajmy, że w ostatnim czasie metody działania białoruskich służb się zmieniły – to kwestia ogromnej agresji w stosunku do naszych funkcjonariuszy i żołnierzy. To obawy związane z uszczerbkami na zdrowiu bądź życiu. Zresztą, ostatnia sytuacja, czyli śmierć żołnierza, pokazuje, że są to obawy uzasadnione.
Ze składanych kilka miesięcy temu zapowiedzi wynikało, że zapora na polsko-białoruskiej granicy będzie modernizowana, tak by była bardziej odporna na nielegalne przekroczenia. Kiedy ten proces się rozpocznie?
Ten proces już się rozpoczął. Na początku musimy jednak rozróżnić barierę elektroniczną od tej fizycznej. Elektroniczna składa się z kamer i różnych czujników detekcji i ma długość ponad 200 km. Bariera fizyczna to stalowe panele rozmieszczone na 186 km polsko-białoruskiej granicy. I jeśli o nią chodzi, to istnieje bardzo łatwy sposób, chociażby przy użyciu zwykłego lewarka samochodowego, rozgięcia poszczególnych przęseł. Tego typu działania musimy wykluczyć.
Mamy rozwiązania, które chcemy wdrożyć i jesteśmy na etapie wyłaniania wykonawcy, który te elementy wzmacniające wykona. W pierwszej kolejności – jeszcze w tym roku – chcemy dokonać modernizacji bariery na terenie 4 placówek, w tych najbardziej newralgicznych miejscach.
Mówiąc najbardziej ogólnie, to wzmocnienie fizycznej zapory polegać ma na zamontowaniu poprzeczek.
Tak, mowa o dwóch poprzecznych belkach, które będą wzmacniać całą konstrukcję.
Po przeprowadzonych przez nas doświadczeniach, ale też po opinii Politechniki Śląskiej z Gliwic, mamy przekonanie, że proponowane przez nas rozwiązania są dobre i spełnią swoją rolę, czyli będą w bardzo znaczący sposób utrudniały, a często wręcz uniemożliwiały rozginanie tych paneli.
Czytaj więcej, źródło: infosecurity24.pl
Foto: Zespół Prasowy KGSG