W dniu 23 lipca 2019 roku, na społecznościowym profilu jednego z ogniw związkowych NSZZ FSG, zamieszczono następujący komunikat
Ściśle zakonspirowana komórka w Zarządzie Głównym, pod nadzorem szczodrze opłacanego prawnika, od dłuższego czasu pracowała nad zmianą Statutu NSZZ FSG.
Projekt ujrzał wreszcie światło dzienne. Oto próbka:
Zarząd Główny nie będzie już organem wykonawczym związku, tylko jednostką nadrzędną nad pozostałymi. “Jeden pierścień, by wszystkimi władać”.
Zarządy Oddziałowe, aby wystąpić do Komenda Głównego SG, czy wyżej, na przykład do władz resortowych, będą mogły to zrobić tylko i wyłącznie za zgodą Zarządu Głównego, co de facto przekształci je z samorządnych ogniw w komórki służbowe o ścisłej dyscyplinie hierarchicznej, ręcznie sterowanej “jednym pierścieniem” przez przewodniczącego Związku.
Jeśli ktoś się zastanawiał, dlaczego kolega Kolasa wykręcał takie umysłowe piruety w Sejmie, to już ma odpowiedź. Facet chce rządzić Związkiem jak dyktator, a tu mu chcą demokrację wprowadzić.
“To JA jestem NSZZ FSG – JA, Kolasa. Nikt inny nie będzie decydował i nikt nie będzie zadawał pytań. A jeśli chodzi o wasze pieniążki, to są one w dobrych rękach”.
Zarząd Oddziałowy NSZZ FSG przy Nadwiślańskim Oddziale Straży Granicznej stanowczo potępia dyktatorskie zapędy ze strony osób, które nie akceptują demokratycznego formatu zarządzania Związkiem i nie są w stanie intelektualnie przeniknąć subtelnych zasad, na jakich opiera się działalność organizacji o charakterze stowarzyszenia.
„Umysłowe piruety” Kolasy polegały na tym, że gdy sprawa pluralizmu związkowego po raz ostatni weszła pod obrady komisji, szef NSZZ FSG zabierając głos w imieniu Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych, zwrócił się do posłów z błaganiem, żeby chociaż Straż Graniczną wyłączyć z projektowanej ustawy. Wydukał swoje wystąpienie z kartki, z gracją zabajkalskiego kołchoźnika, kompletnie się błaźniąc.
Ogólnie Kolasa jest zagorzałym przeciwnikiem pluralizmu. Teraz już się wyjaśniło, w czym by mu przeszkadzał. Warto wiedzieć, że w toku prac sejmowych Kolasa najbardziej gardłował o planowanym w nowej ustawie, zakazie przynależności do związków dla osób mianowanych na stanowiska kierownicze. Idea tego przepisu jest taka, że gdy naczelnik, albo komendant należy do organizacji związkowej, zachodzi konflikt interesów, bo kto z ramienia związku przeciwstawi się przełożonemu, którego teoretycznie ten związek też reprezentuje.
Ale czemu Kolasa tak się na tym skupił? To proste. Przecież przełożeni stanowią właśnie tę kastę, na której względach najbardziej mu zależy. Właśnie do nich podle się przymila, wykorzystując instrumentalnie swoją związkową funkcję. On inaczej nie potrafi.
Co wynika z nowej struktury NSZZ FSG według zmian w Statucie? Wynika to, że zarządy oddziałowe utracą resztki autonomiczności i inicjatywy.
Od kilku lat związkowcy z Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej walczą o przyznanie należności finansowych przewodnikom psów służbowych, które „wybrakowano” z ewidencji SG. Chodzi o to, aby po pierwsze uznać te ofiarne zwierzęta za psich emerytów, a po drugie, wypłacać świadczenia na ich utrzymanie po zakończonej służbie w formacji.
Zarząd Główny pod wodzą Kolasy, nawet się w tej sprawie nie zająknął. Wszystko jest ważniejsze, Walka o interesy przełożonych, wiernopoddańcze wyprawy z kwiatuszkami do nowej pani minister, zawody wędkarskie, wyciąganie łapy po nagrody finansowe od komendantów za najbłahsze wydumane zasługi… A walka o rozwiązanie prawdziwych bolączek? To dla plebsu. Inicjatywa terenowa? Zrobi się z tym porządeczek we właściwym czasie. Skończą się te fanaberie, to wieczne zakłócanie harmonijnej intratnej symbiozy z dowództwem.
Realnych problemów jest mnóstwo.
Pierwszy przykład – należności za podróże służbowe.
Jeśli delegowany funkcjonariusz nie ma zgody przełożonych na wykorzystanie prywatnego pojazdu, to zwrot kosztów podróży otrzyma wyłącznie na podstawie przedłożonych biletów kolejowych. Gdy zabierze się z kimś do samochodu, z dowolnych przyczyn, to do paliwa dorzuci się z własnej kieszeni. Ale przecież pieniądze za przejazd powinny mu przysługiwać, choćby na podstawie poświadczenia na druku delegacji, że w nakazanym terminie przebywał tam, gdzie oznaczono w poleceniu wyjazdu.
Drugi przykład – terminowość wypłat uposażenia.
W formacjach mundurowych termin wypłaty traktuje się jako termin nadania przelewu przez pracodawcę. Wypłata należy się w pierwszym dniu miesiąca. Ale jeśli ten dzień przypada w weekend, albo okresie świątecznym, to przelew zostanie wysłany w pierwszym dniu roboczym po okresie wolnym. W skrajnych przypadkach, gdy tak zwane długie weekendy obejmują kilka dni, funkcjonariusz otrzymuje uposażenie nawet po tygodniu.
Powinno być tak, że pracodawca wysyła przelew z odpowiednim wyprzedzeniem, tak, aby w pierwszym dniu miesiąca, niezależnie od tego, czy to dzień roboczy, czy świąteczny, funkcjonariusz dysponował swoją wypłatą. Strona służbowa organizując wypłatę uposażeń w dotychczasowy sposób, nabija sobie odsetki bankowe kosztem funkcjonariuszy.
To właśnie takimi sprawami powinien się interesować szef centrali związkowej, a nie węszyć za sposobnością, żeby podlizywać się kolejnym możnym, a przy okazji paraliżować działania struktur terenowych.
Kolasa nie nadaje się do związkowej roboty. Jeśli generał Praga, komendant Straży Granicznej, potrzebuje takiego wazeliniarza, to niech zwyczajnie wykroi dla niego odrębny etat. Wtedy wszystko będzie jasne. Podnóżkowy będzie się mógł umizgiwać aż do bólu, a uwolniony od niego związek zawodowy będzie wreszcie mógł się zająć tym, do czego został powołany, czyli walką o prawa funkcjonariuszy.
Dowiedz się więcej:
Wpis na profilu związkowym Nadwiślańskiego Oddziału SG
Grafika: ZO NSZZ FSG przy NwOSG
Artykuł zabezpieczono bezpłatnie do celów prywatnego aktu oskarżenia Kolasa kontra Szmarowski